Kiedyś, pamiętam, chyba jeszcze w liceum, miałam takie jabłko (zapewne pozostałość ze śniadania) w szafce z zeszytami, najpierw się skurczyło, potem jakby wyschło, trochę zgniło i stawało się coraz mniejsze i mniejsze i coraz bardziej czarne, normalnie się dematerializowało, przestawało istnieć.
Niestety nie pamiętam co stało się z tym małym wyskurczkiem...
Czy wtedy zaczęła mnie pociągać zgnilizna, proces rozpadu i wizualnego w nim piękna? Być może...
Nie jestem w tym jednak sama.
Mieszkając jeszcze w New York'u wybrałam się na wizytę do MoMA, które czasowo (z powodu remontu budynku) przeniosło się z Manhattan'u na Queens, dokładnie na Long Island City. Nie wiedząc praktycznie co jest wystawiane (lato 2004), ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłam coś naprawdę fantastycznego:
Wystawa nazywała się: Roth Time: A Dieter Roth Retrospective
Ale mnie najbardziej urzekła jego Biodegradable Art - obrazy ze zgnitych bananów, przprawy w okiennych ramach, czekoladowe posągi itp.
Zabawne, że kolekcjonerzy sztuki i wielcy znawcy podobno strasznie się martwią, że te zgnite malowidła kiedyś znikną, co za pech, zależy ile jeszcze ich ta zgnilizna kosztowała, hahha.
Wiele zgnitych, pięknych "przedmiotów" jest też u Gabi
Niestety nie pamiętam co stało się z tym małym wyskurczkiem...
Czy wtedy zaczęła mnie pociągać zgnilizna, proces rozpadu i wizualnego w nim piękna? Być może...
Nie jestem w tym jednak sama.
Mieszkając jeszcze w New York'u wybrałam się na wizytę do MoMA, które czasowo (z powodu remontu budynku) przeniosło się z Manhattan'u na Queens, dokładnie na Long Island City. Nie wiedząc praktycznie co jest wystawiane (lato 2004), ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłam coś naprawdę fantastycznego:
Wystawa nazywała się: Roth Time: A Dieter Roth Retrospective
Ale mnie najbardziej urzekła jego Biodegradable Art - obrazy ze zgnitych bananów, przprawy w okiennych ramach, czekoladowe posągi itp.
Zabawne, że kolekcjonerzy sztuki i wielcy znawcy podobno strasznie się martwią, że te zgnite malowidła kiedyś znikną, co za pech, zależy ile jeszcze ich ta zgnilizna kosztowała, hahha.
Wiele zgnitych, pięknych "przedmiotów" jest też u Gabi
No comments:
Post a Comment