Wczoraj miałam iść na kolecje do Belgijki, nie wyszło, nie poszłam, została wiązka ziół z ogrodu, wrzuciłam je do rosołu
przyfrunęła do nas ważka Migotka
stan mojej kuchni na dziś
od kilku dni czuję się jak Makłowicz gotujący w terenie. Piec i lodówka sa na porch'u.
Na lodówce wieczorem pojawiają się pasy. Niedźwiedzie powróciły, znowu myszkuja w koszach na śmieci...
Jeden z niewielu normalnych miejsc w naszym starym "being" remontowanym domu (pokój V), choć klamka jak widać jeszcze nie wskoczyła na miejsce.
No comments:
Post a Comment