Sama nazwa Yahk już mnie rozśmiesza, a to powiedzenie z tytułu posta po prostu rozwala na łopatki.
Ale żeby śmiechu było więcej doadam historię "one red paperclip", gościa który zaczął od spinacza do papieru, wymieniał spinacz na innne rzeczy i w przeciągu roku wymienił się na dom (gdzieś tam po drodze wymienił się na dwudniową wycieczkę do Yahk, BC, a potem powstał show CBC z epizodem nakręconym w tej fajnej wiosce).
Na zdjęciach miejscowa fabryka mydła Kozica Górska i jeden z przydrożnych sklepów z antykami, który mimo wszystko wyglądał mi też na pracownię artysty-zbieracza-przetwarzacza.
Ani Yahk, ani opisany poniżej Creston nie zminiają czasu na tzw. letni. I dobrze, kto by się tam przejmował jakimś oszczedzaniem światła...
No comments:
Post a Comment