siedzialam sobie na kanapie skubiac palce i gapiac sie kompletnie bez sensu w sniezna zawieruche za oknem...
nie byl to jeden z tych lepszych dni, o nie, raczej tych podlych, kiedy nic sie nie chce i wszystko jakies nijakie sie wydaje...
nagle zauwazylam listonoszke wkladajaca jakies grubasne szare paczuszki do skrzynki :) wylazlam na ziab i zacapilam je w swoje lapska ("zacapic" to slowo, ktore strasznie mnie smieszy, ale dobrze obrazuje moje zachowanie w tym momencie).
Jedna byla adresowana dla mnie i M. wiec otwarlam i bardzo sie ucieszylam poszewkami na poduszki i reszta drobiazgow....
nie byl to jeden z tych lepszych dni, o nie, raczej tych podlych, kiedy nic sie nie chce i wszystko jakies nijakie sie wydaje...
nagle zauwazylam listonoszke wkladajaca jakies grubasne szare paczuszki do skrzynki :) wylazlam na ziab i zacapilam je w swoje lapska ("zacapic" to slowo, ktore strasznie mnie smieszy, ale dobrze obrazuje moje zachowanie w tym momencie).
Jedna byla adresowana dla mnie i M. wiec otwarlam i bardzo sie ucieszylam poszewkami na poduszki i reszta drobiazgow....
Druga zostawilam dla V. jak przyjdzie ze szkoly...
oj radosci nie bylo konca...
stworzenie zostalo nazwane : PASECZKA
serce zostalo noszone na rece jak bransoletka
do malego woreczka zmierza spakowac butelke z woda jutro do szkoly i cala torbe wycieczkowa zabrac
musialam odpowiadac na mnostwo pytan jak GABI to zrobila tzn. uszyla
i czy ja nie moglabym tez kupic maszyny, najlepiej dzisiaj i szylabym to wszystko, co V. sobie wymysli
TO BYLA BARDZO SLODKA PRZESYLKA, W ZASADZIE DWIE
BARDZO DZIEKUJEMY
No comments:
Post a Comment