zmęczenie

Zastanawiałam się czy mam jeszcze siły coś napisać, jest 3 nad ranem, właśnie skończyłam pakować rzeczy,  w południe musimy opuścic mieszkanie, jestem zmęczona, znużona może pasowałoby lepiej...
liczę na dobry sen, krótki ale dobry, bez cougar'ów jak wczoraj. Zdjęcie V. z wiosny, pomyśleć że już prawie jesień, że czeka ją nowa szkoła, wielkie miasto, jest podekscytowana ... ja też ...

maska

moja maska, moje oblicza, moje problemy, moich myśli sto, przeprowadzka, próba złapania wszystkiego (jak to ja), rzeczy, rzeczy, rzeczy, przedmioty, obiekty, relikty ... zbieractwo posunięte ...
tym wpisem oficjalnie kończę nadrabianie zaległości w relacji blogowej "z życia" (letniego), trochę mnie to kosztowało, ale teraz już będzie na bieżąco ... miejmy nadzieję, dobranoc, miłego dnia ...

liść

zaczynam ją czuć - jesień

klimatyczne z kampingu

V. rysunki ogniem

strasznie ją to bawiło, aż miło było popatrzeć, ja robiłam zdjęcia a V. przychodziła sprawdzać jak wyszło :)

M. starszy

żerenie i pierwsze oznaki jesini

V. fotografuje...

pod namiotem

w poszukiwaniu mieszkania w Calgary, obiecaliśmy V. że pod namiot znowu pojedziemy, zakupiliśmy wiekszy, hmmm, cały czas padało, jakiś kosmos wyjazd, ale fajny, mieszkanie też udało sie załatwić... wszystko w locie...

żywica

a swoją drogą, co to za straszna nazwa . . . dosyć "minimal" obrazy, takie właśnie jak lubie . . .

złowić słońce

M. próbuje na wędkę...

tama i inne fragmenty

mucha

napięty harmonogram, mucha symbolizuje tutaj chyba uparte dążenie do celu, mucha kobieta pomaga mi w pewnym projekcie, a kmień jest twardy jak zawsze, jak ciężki orzech do zgryzienia I guess . . .

kite-surfing i my

jakis zupełnie niesamowity sport, ci ludzie po prostu fruwaja w powietrzu jak wiatr ich poniesie; miło spędzone popołudnie po zakupach, albertyń ski wiatr jest chyba niczym kalifornijski :)

powracam do pomidorów

z archiwum